poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Informacja - ważna

Blog podupadł... fakt. Jeśli jednak znajdą się osoby, które chcą abym zaczęła pisać dalej (poprzednie rozdziały zostaną edytowane, ze zmianą stylu pisania) to zostawcie po sobie jakiś znak.
Powodzenia :)

czwartek, 25 grudnia 2014

#~Przepraszam.

Zawieszenie bloga do odwołania. Bardzo tu chcę przeprosić osoby, które wyczekują dalszego rozwoju akcji. Brak czasu na pisanie. Mam nadzieję, że jesteście wyrozumiali. Kocham Was.

poniedziałek, 22 września 2014

#~7

#~7 
Ashton odprowadził mnie do domu. Zrobiliśmy sobie spacer. Przez cały czas przytulał się do mojej ręki. 
- Możemy tak spędzać czas. Jest bardzo miło.
- Nawet bardzo Luke. 
Przyszliśmy do parku. Chwilę później  Ash znalazł dla nas ławkę, oderwał się od mojej ręki i podbiegł do niej jak małe dziecko. Miał taką ucieszoną twarz, co sprawiało, że także z mojej nie znikał uśmiech. 
Dosiadłem się obok i objąłem go ramieniem.
- Co słychać? 
Spojrzałem na niego, ale on nie odwrócił wzroku na mnie. 
- Nic specjalnego. 
Chłopak uśmiechnął się sztucznie. 
- Widzę przecież Ash. Powiedz. 
- Okej... Martwię się, co będzie dalej? 
Zacząłem się śmiać.
- Haha... Wiesz, że będę Cie kochać Ash, myślę, że będziemy szczęśliwi. 
- Ale masz pewność? 
- Nie mam, ale mam nadzieję. 
Chłopak przytulił się do mojego ramienia. 
- Kocham Cie... - wyszeptał
- Ja Ciebie też kocham, skarbie. Wiesz o tym. - złożyłem na jego głowie pocałunek. 
Przyglądałem się ludziom, którzy obok przechodzili. Napotkałem wzrokiem dwa wróble, które się obejmowały się . Ashton też je zauważył.
- Patrz jakie słodkie. - zauważył. 
- Hahahahaha urocze są. 
Chwilę później zaczął padać deszcz. Dwa ptaszki odleciały się schować, a ludzie uciekali do budynków. 
- Ash? Idziemy czy zostajemy w deszczu? 
- Nie chcę mi się Luke... Teraz jest romantycznie, nie sądzisz? 
Uśmiechał się. Miał rację, słońce mimo wszystko świeciło a ja miałem ochotę tu zostać. Ashton ułożył usta na moich, a deszcz jakby się o tym dowiedział zaczął jeszcze bardziej padać, kiedy odzwajemniałem pocałunek. Chłopak pierwszy raz podjął dalsze kroki. Zjechał ustami na szyję i barki. Odkrył moje ramie i przyssał się do skory. 
- Ała... Przestań.
Chłopak oderwał się a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu.
- No co jest? Naznaczyłem Cię. Jesteś już mój.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. 
- No dobrze Ash jestem twój, no przecież.
Byliśmy cali przemoczeni i nie zamierzaliśmy być chorzy więc stwierdziliśmy, że pora wracać.
Odprowadziłem go do domu. Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy przez drogę. 
- Dziękuje Luke - dał mi buziaka w policzek jak to miała w zwyczaju Amelia, gdy ją przyprowadzałem.
- Ja Tobie też. Odezwę się.
Objąłem blondyna i wróciłem do domu.

~•~

Zamknąłem drzwi i pobiegłem do pokoju. Odłożyłem telefon podpinając go do ładowania. Wziąłem czystą koszulkę do spania oraz bieliznę i wybrałem się pod prysznic, pod ciepłą wodę. Kiedy się ogrzałem, pobiegłem do łóżka, przykrywając się do pasa. Sięgnąłem po telefon i sprawdziłem wiadomości. Wysłałem SMS'a do Asha życząc mu miłej nocy i zadzwoniłem do Cala. 
- słucham? - usłyszałem w słuchawce. 
- Siema Calum. Co słychać? 
- Właśnie wróciłem od Michaela. A u Ciebie? Co z Ashtonem?
- W porządku. Widziałem się z nim dziś. Zostawił mi niespodziankę. 
- Ooo! Jaką? 
- Chyba lepiej by było Ci ją pokazać Cal. - zaśmiałem się a po drugiej stronie telefonu przez chwile była cisza i lekki śmiech. 
- Chyba rozumiem... 
- Jestem zmęczony, zmoczył mnie deszcz. Mam nadzieje, że znajdziesz czas, wkrótce się spotkać. 
- Jasne Luke. Zdzwonimy się jeszcze. Dobranoc. 
- Dobranoc Cal...
Rozłączyłem się z nadzieją, że Ash odpisał, ale nie zrobił tego. Pomyślałem, że może już zasnął albo robi coś innego. Odłożyłem komórkę na bok, przytuliłem się do poduszki i zasnąłem.

~•~

Ledwo otwarłem oczy i spojrzałem na telefon oczekując, że rano otrzymam odpowiedź od Asha. Nie doczekałem się tego. Napisałem znowu. 
"Dzień dobry Ash, jak się spało? :*" 
Poleżałem jeszcze chwile i wstałem. Mój żołądek rządał jedzenia. Przygotowałem sobie herbatę i osiem kanapek - każdą z czymś innym. Dzięki ostatnim zakupom mamy. Ciągle obserwowałem telefon. Włączyłem telewizje starając się skupić na niej uwagę. Bez skutku. Upiłem łyk z kubka i wysłałem kolejny SMS. 
"Ash? Martwię się trochę."
Dokończyłem jeść, umyłem naczynia, kiedy dostałem SMS. Pobiegłem do telefonu. 
"Szukasz Milosci? Gdzieś czeka na Ciebie! Wyślij SMS o treści MIŁOŚĆ na 4567 za 0 zł (przez 7dni za DARMO potem 1,23/dzień)"
- Fuck... To jakiś żart? Ja już mam Asha, który się nie odzywa i nie daje znaku życia a wy mi jakieś g*wno wysyłacie?! - powiedziałem na głos tracąc entuzjazm.
Rzuciłem telefon na kanapę, kiedy zadzwonił. 
- Szlag! To Ty Calum? 
- Tak. Miło mi. 
- Przepraszam, ale Ash nie odzywa się do mnie a ja jestem zły. 
- Mogę wpaść? 
- Dobra. Chodź. 
- To otwórz drzwi pierdoło, bo są zamknięte. 
- Co? 
Zdziwiłem się i podeszłem do drzwi przekręcając zamek. Ujrzałem tam Cala.
- Coś Ty zrobił z włosami? 
- To pomysł Mike. 
Zaśmiał się i wszedł do domu. Mój przyjaciel zrobił sobie pasemko blond włosów ma środku grzywki. 
- To co tam się Luke u Ciebie dzieje? 
- Siadaj na kanapie, idę po wodę i wszystko powiem.

~•~

-... No i teraz widzisz nie odzywa się do mnie. Nie wiem co się dzieje z nim, nie daje znaku życia. Martwię się. 
- Luke, nie potrzebnie. Założę się, że zaraz coś napisze. 
I miał rację - ZNOWU. Jakby miał jakąś moc. 
Przeczytałem wiadomość trzy razy na głos. 
"Nie pisz do mnie. Nie chce z Tobą rozmawiać.
Wybacz"
W moje oczy napłynęły łzy. 
- Cal? Co ja zrobiłem? Dlaczego on nie chce...? 
Calum objął mnie i nie puszczał, uciszał mnie, żebym nie płakał i opanował oddech. 
- Csii... Lukey. Wytłumaczy się to jakoś. Daj mi ten telefon. 
Chłopak wziął wystukał numer na swój sprzęt i wysyłał ewidentnie SMS. Po chwili otrzymał odpowiedź. 
- Ashton nie chce z nikim rozmawiać. Może ma zły dzień. Chodź, zabiorę Cie do kawiarni. Ja stawiam. Przebrałem się szybko w w świeżą koszulkę i spodnie wycierając resztki łez z pod oczu.
Nie odzywałem się zbytnio do Caluma, chłopak miał rękę w kieszeni, coś mówił, ale go nie słuchałem. Złapałem się za jego ramię i kurczowo trzymałem, żeby go nie stracić. 
- Hej, nie ściskaj tak, bo rękę mi urwiesz - szturchnął mnie lekko, abym oprzytomniał. 
- Przepraszam. 
Będąc na miejscu zajęliśmy dwa miejsca w kącie. 
- Można już zamówienie? - spytała dość wysoka dziewczyna w ciemnych, brązowych włosach spiętych w koński ogon. Nie zauważyłem, kiedy podeszła ani tego jak Calum wziął nam karty z deserami i sobie już zamówił.
- Luke! Na co masz ochotę?
- Yyy... Zwykłą kawę z mlekiem i mały pucharek lodów czekoladowych.
Dziewczyna powtórzyła zamówienie.
- Dobrze. Dziękuję. Zaraz przyniosę. 
- Luke musisz się ogarnąć trochę. Ciągle myślisz o niebieskich migdałach, nie jesteś tutaj. 
- Przepraszam Cal. To samoistne, nie wiem co się ze mną dzieje. Wybacz. 
W tej chwili podeszła do stolika kelnerka przynosząc pucharki i filiżanki. 
- Dziękujęmy... Będzie dobrze Luke. Zobaczysz. Wierzę w to. A teraz jedz. 
- Też mam taką nadzieję. 
Chwilą zapomnienia co się stało z Ashem pomogły czekoladowe lody, które były tak dobre, że zamroziły moje przykre myśli. Upijając kawę Calum po prosił o rachunek. Przez przełyk przepłynęła ostatnia kropla, a przyjaciel zostawił banknot w małym futerale.

~•~

- Dziękuję Calum za to wyjście. Pomogło mi to. Cieszę się, że się spotkaliśmy. 
Objąłem przyjaciela i nie chciałem puszczać. Chwialiśmy się jak dwa pingwiny. 
- Nie ma sprawy. Dobrze, że chociaż tyle mogłem zrobić. Wpadnę do Ciebie jutro. Zobaczysz, wszystko będzie okej. Do jutra Lukey.
Chłopak odprowadził mnie do drzwi i odszedł w swoją stronę. Wchodząc do domu, marzyłem tylko o dwóch rzeczach, żeby Ashtonowi nic się nie stało i pójść już spać...
_______________________
Tak, wiem, że długo, ale nie mam czasu na pisanie i ogółem nie mam na to weny. Trzecia klasa gimnazjum i muszę się uczyć. Następny rozdział będzie jak go tylko napiszę a myślę, że w październiku coś będzie. Nie gniewajcie się. Kocham was. Przepraszam, że nie jest dłuższy :( Z góry przepraszam za błędy :/

poniedziałek, 1 września 2014

#~6

#~6
To co czułem w tamtej chwili nie można było opisać, bynajmniej ja nie mogłem, nie potrafiłem. Splotłem swoje nogi wokół jego pasa i oparłem się plecami o ścianę basenu i trzymałem ręce na ramionach chłopaka.
- Ummm... Luke... 
- Zatkaj się! - krzyknąłem uśmiechając się - nic nie mów, wiem, że zrobiłem to przy ludziach, ale nie mogłem się oprzeć. 
- Ale to było urocze wiesz? 
Uśmiechałem się przez dłuższy czas i nie wiedziałem co powiedzieć. Kiedy w końcu palnąłem:
- Popływajmy. 
Jego obecność sprawiała mi przyjemność. Chciałbym go widywać codziennie, o każdej porze dnia czy nocy. Lubię gdy na jego twarzy gości uśmiech. 
- Top się! 
Krzyknął Ash i w ostatniej chwili złapałem powietrze przed zanurzeniem mi głowy do wody. 
- Co to miało być?! 
Spytałem chlapiąc go w twarz, ledwo oddychając a przy tym się śmiejąc. 
- Nie gniewaj się Lukey... 
- No nie wiem... 
Zrobiłem nadąsaną minę jak Ashton dziś dodając skrzyżowane ręce i odwracając głowę, kiedy popłynął do mnie i przytulił. 
- Proszeee... 
- Utop się debilu! 
Wykrzyczałem przez śmiech i postąpiłem tak samo jak on ze mną.
- Luke... Tak, żyje dzięki, że się zainteresowałeś. 
Zaczęliśmy się obaj głośno śmiać i chwile później wyszliśmy z basenu, żeby wyschnąć chociaż trochę. Siedząc na trawie co chwila któryś z nas na siebie spoglądał. 
- Cześć Luke - usłyszałem głos Caluma za moimi plecami. 
- Oh... To Ty? To jest Ashton, Ash poznaj Caluma, to mój najlepszy przyjaciel. - wstałem wskazując na Cala.
- Miło mi Cię poznać, Luke wspominał mi coś o tobie...
Wbiłem łokcia mu w żebra, żeby przestał, nie chciałem, żeby Cal mu wszystko wygadał. 
- Auć. Dobra, z resztą nie będę wam przeszkadzać. Mam nadzieje, że się odezwiesz Luke. 
- Odezwę albo zabije. 
Chłopak odszedł w stronę domu, a ja uśmiechnąłem się przez zęby. 
- Fajnego masz przyjaciela. - Ash zaśmiał się zatykając dłonią usta - Idziemy gdzieś?
- Dzięki... Pewnie.
~•~
Przez całą godzinę tańczyłem z Ashem. Miałem ochotę przytulać go, szeptać mu do ucha miłe słowa i trzymać za rękę. Dałem się powstrzymać. Po kolejnym przetańczonym kawałku usiadłem na schodach. Ashton ze szklanką whisky, gdy mnie zauważył przysiadł się. Położył jedną ze swoich dłoni na moim udzie a ja czułem, że robi mi się gorąco. 
- Daj się napić. - powiedziałem tonem rozkazującym, ale miłym.
- Trzymaj. 
Wypiłem do dna. 
- Daj mi jeszcze... 
- Na pewno? 
- Ashton... Tak na pewno.
Smakował mi ten smak. Chciałem jeszcze. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że już wypiłem trochę wcześniej. Chłopak podał mi szklankę. Zaczęło mi się odrobinę kręcić w głowie.
- Coś mi się wydaje, że nie dojdziesz sam do domu... Luke. 
Oparłem głowę na ścianę zamykając oczy, kiedy ktoś mnie uniósł na ręce. To z pewnością Ash. Otuliłem się w jego szyje. 
- Co ja z tobą zrobię...? 
Słyszałem ledwo. Czułem najbardziej tylko ból w głowie i odruchowo złapałem się za skronie. Blondyn jak skojarzyłem, zawiózł nas do jakiegoś domu. Zaniósł mnie do łóżka i ściągnął mi buty, a ja przytuliłem się do poduszki. Była taka miła i pachniała Ashem. 
- Luke, będziemy razem spać, nie będzie Ci to przeszkadzać? 
Wymruczałem tylko skromne "nie". Chłopak położył się obok i zaczął na moich plecach robić różne rysunki i pętelki. 
- Wiesz, że to bardzo lubię? - spytałem i zacząłem zasypiać, gdy poczułem lekkie muśnięcie ust na moim policzku.
- Dobranoc...
~•~
- Luke... Obudziłbyś się... 
Znałem ten głos... Skądś go kojarzyłem - Ashton. Otworzyłem oczy, ale zaraz je zamknąłem. 
- Powiesz mi gdzie jesteśmy? - przeciągnąłem się.
- Jesteś u mnie. 
- Dlaczego? 
- Wiesz... Nie wiedziałem gdzie mieszkasz, a za bardzo Ci odbiło i musiałem Cię gdzieś zabrać. 
Po przyzwyczajeniu się do bardzo jasnego światła spojrzałem na chłopaka. Potem rozglądałem się po pomieszczeniu. Chyba byłem w jego pokój, w jego łóżku, w jego pościeli... Przeraziło mnie to trochę.
W tej chwili przypomniało mi się jak tutaj się znalazłem. 
- Dziękuję. 
- Nie ma sprawy. 
Spojrzałem na jego przyrumienioną twarz. 
- Słodko się rumienisz... - zachichotałem 
- Ugh.. Nie patrz się na mnie. 
- Dlaczego? 
- Bo ja brzydko wyglądam, gdy się rumienię. 
Ash usiadł sobie na skraju łóżka patrząc się na mnie swoimi błyszczącymi oczami.
- Kochanie, jesteś piękny, gdy się rumienisz. Ja Ci to mówię. 
Sam niedowierzałem, że to powiedziałem, ale stało się. 
- Dziękuje Lukey. 
Złapałem dłoń Asha. 
- Nie ma za co. 
Chłopak nie pewnie spoglądał co jakiś czas na swoją rękę, co mnie zaniepoiło... Moje przeczucia się sprawdziły. Na jego nadgarstku były blizny. Zerwałem się i usiadłem obok jego przyglądając i dotykając delikatnie miejsc, gdzie zastałem bliznę. Wcześniej ich nie zauważyłem. Chłopak zaczął płakać.Jedna z łez spłynęła na moją rękę.
- Ash, kochanie nie płacz. 
Objąłem go natychmiast i pozwoliłem, aby łzy z jego oczu zostawiły parę plamek na koszulce. 
- Ja się tego wstydzę, Luke... - Wyszeptał bardzo cicho do mojego ucha - Ale nie chcę teraz wracać do tego...
Moja dłoń trzymała jego podbródek.
- Dobrze, jak będzie odpowiednia chwila to mi sam powiesz, ok? Ale postaraj się Ashton, żeby tego więcej nie zrobić, z każdym problemem możesz do mnie przyjść. Pamiętaj.
- Już tego nie robię i nie zrobię... Obiecuje...
Przyrzeczenie zapieczętował nasz skromny pocałunek. 
- Teraz będzie tylko lepiej. 
- Wierzę Ci Lukey. - Ash starł z pod oczu łzy i się uśmiechnął. - Mam kochanego chłopaka. 
Czy on mnie nazwał chłopakiem? Nie... To nie możliwe... Może on ma już kogoś? A ja byłem odskokiem w jego życiu? Luke, cholera uspokój się. Czułem, że mimo wszystko policzki zrobiły się różowe. 
- To ja mam pięknego... - zawahałem się czy to powiedzieć -  Chłopaka...
Ashton przykucnął przy mnie jak Calum, gdy rozmawialiśmy, lecz Calumowi nie pozwalałem na to i odchodziłem z miejsca. 
- Może, gdybym Cię nie spotkał to byłoby coś więcej na tym nadgarstku... Dzięki tobie kochany tutaj jestem. 
- Jak to? 
- Już wcześniej chciałem Cię spotkać, słyszałem o Tobie kiedyś. Teraz w końcu Cie poznałem...Spotkałem. 
- Naprawdę? 
- Nie na niby głuptasie. 
Chłopak się zaczął śmiać. Dziwnie się z tym czułem, że ktoś wiedział o mnie wcześniej... Ale się nie odezwał do mnie. 
- To znaczy, że jesteśmy teraz parą...? - spytałem z niepewnością w głosie. 
- Hmm... Luke myślę, że tak.
Nie wierzyłem, że znów mam kogoś. Ashtona.
~•~
Z moim chłopakiem spędzałem czas leżąc na łóżku. Jego głowa spoczywała na moim torsie, a ja z jego włosów kręciłem niewielkie loczki. Przytulaliśmy się i dawaliśmy sobie buziaki dopóki nie przypomniałem sobie, że Calum chciał, żebym zadzwonił. 
- Szlag! 
- Co się stało? - spojrzał patrząc mi się w oczy.
- Nic, tylko miałem się skontaktować z Calem. Zrobię to później. - sięgnąłem po komórkę.
- Zostaw ten telefon... Teraz jesteśmy my... 
Ashton zabrał z mojej dłoni przedmiot i pocałował w policzek. 
Nadal do mnie nie dochodziło, że ON został moją połówką. Calum miał racje, że może znajdę kogoś, że po Amelii się pozbieram... 
- Kocham Cię. 
Wymknęło mi się z ust. 
- Ja Ciebie też Lukey. 
______________________________
Dzięki wielkie za tyle wejść i komentarzy. Dodaję rozdział, lecz nie wiem kiedy dodam następny. Możliwe, że za 2-3 tygodnie. Uczcie się pilnie kochani! Do zobaczenia w krótce. :*

niedziela, 24 sierpnia 2014

#~5 and nomination

#~5
Wstając z kanapy, zakręciło mi się w głowie i usiadłem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni. 
Godzina 11:52 i jedna wiadomość. Calum chciał się spotkać. Nie miałem wyboru i go zaprosiłem. Chłopak przyszedł szybko, zrobił sobie sam coś do picia i usiadł obok, kiedy ja leżałem trzymając się za głowę. 
- Boli głowa? - przytaknąłem - Ale mnie bardziej ciekawi co to za chłopak, z którym się wczoraj zabawiłeś. Luke... Nie mówiłeś mi, że podobają Ci się chłopcy... Ty go pocałowałeś...
Pokręciłem głową uśmiechając się i niedowierzając.
- Boże to było piękne. 
- Lukey... Powiedz mi.
- Dobra. Będziesz wiedzieć wszystko. Od początku. Tylko to będzie nasz sekret - usiadłem. - Jestem biseksualny. Pamiętasz nasz przypadkowy pocałunek? To było wtedy, kiedy dowiedziałem, że jednak jestem inny. Kiedy Ty się miziałeś z Michaelem... Mi było dziwnie. Robiliśmy podobnie z Amelią, ale nie była ona jednak chłopcem, tak? Wczoraj miałem okazję poznać siebie. Było mi tak cholernie dobrze Calum! 
Chłopak słuchał uważnie i analizował każde moje słowo i gest. 
- Z czym było Ci dobrze? Nie wiem co przez to mam rozumieć... 
- Co czułeś, kiedy pierwszy raz pocałowałeś swojego chłopaka? 
Przyjaciel się zarumienił i zaśmiał.
- Byłem w niebie. - przyznał
- A ja w jakimś lesie, ale tez jak w niebie! Chciałbym go jeszcze spotkać... 
- Luke się chyba zakochał... - zachichotał Cal. Na co ja uderzyłem go w nogę. Miał chyba racje. - trzymaj, jest znowu domówka albo raczej pool party, jutro - otrzymałem bardzo podobną kartkę co ostatnio - Miałem Cię namówić, ale chyba sam pójdziesz. Myślę, że spotkasz tam go. Jak się nazywa? 
- Wiem tylko, że Ashton. Jest uroczy. 
Czułem jak moje policzki robią się różowe, a mi robiło się gorąco. 
- Mam nadzieje, że mi go przedstawisz Luke. 
Przybliżył się i objął mnie ramieniem, a ja podkuliłem nogi przytrzymując je rękami. Czułem się jak kilka lat temu. 
Oparłem głowę przy szyji Caluma. Słyszałem jego niespokojny oddech - denerwował się. Wyprostowałem się.
- Co jest? 
- Nic. Ostatnio mam ochotę Cie strasznie przytulić, ale coś mnie blokuje.
Byłem na prawdę zdziwiony. Było mi głupio i sam zbliżyłem się, siadając na jego kolanach w celu uścisku. Chłopak objął mnie. 
- Niech Cię nic nie blokuje. Mimo wszystko nadal się przyjaźnimy przecież. Wiemy o tym doskonale, tak? - spojrzałem na jego czekoladowe oczy. 
- Tak. Zapamiętam, dziękuje. Nie chce, żeby relacje przez nasze sympatie się popsuły.
- Nie zmienią się, obiecuję. - przytułem się.
Siedzieliśmy tak przez chwile, kiedy Calum postanowił pożegnać się, ponieważ chciał spotkać jeszcze Michaela. 
- Jutro o osiemnastej? Przyjdziecie po mnie? - dopytałem 
- Tak, pewnie. 
- Dziękuje. 
Pożegnałem go długim przytuleniem i uśmiechem.
~•~
Następnego dnia poszukałem swoich kąpielówek. Nie opinały mnie, były idealne. Wziąłem chłodny prysznic. Przygotowałem sobie herbatę, kiedy zadzwoniła mama. 
- Cześć słońce, mam dla Ciebie zakupy. 
- Zakupy? Skąd wiedziałaś? Domyśliłaś się?
- Tak synku. Ty byś chyba zginął beze mnie. Przywiozę Ci je niedługo.
- Dobrze, dziękuje. Kocham Cię mamo.
Miło było, że mama o mnie pamiętała. Wie co mi potrzebne. 
Skończyłem dopijać herbatę i umyłem szklankę, kiedy mama zawitała pogodnie ściskając mnie. Pomogłem jej z przeładowanymi reklamówkami. Po rozłożeniu produktów na miejsca usiadłem z mamą na kanapie i przyniosłem jej szklankę z wodą. 
- To co u Ciebie słychać? - spytała.
Nie chciałem jej wszystkiego mówić, ale mój rumieniec prawie odkrył sekret, który wiedział tylko mój przyjaciel. 
- Wszystko w porządku. 
- To dobrze, a co z Amelią? Co u niej?
- Nie wiem. Nie utrzymuje z nią już kontaktów. Po za tym szukam nowej miłości. 
- Szkoda Luke. Sympatyczna była. 
Pokiwałem tylko głową i spojrzałem na zegar. Szybko mijał czas. Było kilka minut po drugiej. 
- Umówiłeś sie gdzieś? 
- Hmm... Tak mamo, wychodzę z Calumem. 
- Gdzie i po co?
Nadopiekuńczość mamy czasem mnie wkurzała, ale powiedziałem jej dla świętego spokoju.
- Mamo...nie jestem już dzieckiem... Do znajomych. 
- No dobrze. To ja zaraz pójdę, a Ty się przygotujesz. 
Mama dopiła wodę, zabrała swoje drobiazgi i zbierała się w stronę drzwi. 
- Baw się dobrze, trzymaj się Luke. 
Pocałowałem mamę w policzek. 
Na pewno się będę dobrze bawił - powiedziałem w myślach.
Zamknąłem drzwi i zaczęłem się brać do roboty.
~•~
Otwierając drzwi stali tam już chłopcy. Przywitałem się i ruszyliśmy. Byłem pewny siebie. Miałem nadzieję, że zobaczę tam Asha, chciałbym. 
I tak się stało. Kiedy weszliśmy przez dom do ogrodu zauważyliśmy się oboje. Miał dziś na głowie czerwoną bandamkę, co dodawało mu ostrego charakteru. Podszedł do mnie, zahaczając przy tym do stołu, gdzie stało mnóstwo puszek i butelek z piwem i pustych. 
- Cześć. 
Powiedział Ash wręczając mi butelkę w dłoń i zbliżył się do mnie lekko ustami muskając moją szyję.
- Cześć, tęskniłem. 
Otworzyłem piwo i wypiłem połowę. 
- Idziesz ze mną? - spytał 
- Gdzie? 
Po raz kolejny złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Znajdowaliśmy się kilka kroków od basenu. Chłopak zaprowadził nas pod hamak i usiadł zapraszając mnie przy tym. Siedzieliśmy na przeciwko siebie ze skrzyżowanymi nogami, kołysząc się na boki. 
- Urocze miejsce. - odezwałem się patrząc jak gwiazdy pomału pojawiają się na niebie.
- Wiem... Luke? Chciałbym Ci coś powiedzieć. 
- Dobra, słucham. - odwróciłem głowę w jego stronę, patrząc w jego błyszczące oczy.
- Kiedy zobaczyłem Cię jak wchodzisz do tego domu, już skupiłeś moją uwagę. Nie mogłem przestać Cię obserwować. Chciałbym, żebyś wiedział..., że podobasz mi się, kocham Cię Luke... 
Blondyn odwrócił głowę. 
- Hmm... Nie wiem co Ci powiedzieć, ale... - przekręciłem jego głowę w mają stronę i zamykając oczy pocałowałem go. - Ta odpowiedź chyba jest jedno znaczna Ash - zachichotałem. 
- Powtórzymy to? - spytał zarumieniony. 
- Jasne...
Sięgnąłem obiema dłońmi jego twarz, zamknąłem oczy i pochyliłem się w jego stronę. Chłopak drgnął i przysunął się do mnie. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej nachalne. Nasze krocza się o sobie otarły dając znak w postaci niewielkiego jęku prosto w usta. Pragnąłem tego. Obawiałem się, że obaj spadniemy. Usiadłem na jego podbrzuszu, przestając go całować. 
- Chce jeszcze, Luke...
Zrobił niezadowoloną minę. 
- Ludzie będą się zaraz na nas patrzeć... Może później...?
- Ugh... 
Chciałem nadal dotykać jego ciała, ale wiedziałem, że w krótce ktoś zainteresuje się nami - całujących się mężczyzn. 

Wstałem i przyniosłem nam kolejne butelki. Usiedliśmy przy basenie i ściągliśmy ubrania, patrząc jak kilka osób wskakuje do wody. Trzymałem jedną dłonią piwo, a drugą miałem na kolanie Asha. Kiedy upiliśmy ostatni łyk odłożyliśmy butelki w bok i wrzuciłem Ashtona do basenu po czym sam wskoczyłem. Chlapnąłem wodą chłopaka, a ten odegrał się tym samym. Zbliżyłem się do niego i zmoczyłem mu całe włosy, które opadły mu na oczy mimo bandamy. Zgarnąłem mu je, a na twarzy miał uśmiech z uroczym dołeczkiem. Wpatrując się nagle nasze usta się złączyły w słodkim pocałunku. W tej chwili myśleliśmy o sobie, a nie o tym co myślą inni, czy patrzą się na nas... Liczyliśmy się tylko my, że jest mi dobrze w jego ramionach.
________________________________
Przepraszam za błędy, w końcu dodaje rozdział :) Ciągle zapominałam, ale proszę.

Nominacja.
Nominuję tylko http://angel-calum-fanfiction.blogspot.com , bo nie znam innych a poza tym nie czytam :)
Dziękuję za nominację od: Larreh (http://michael-and-luke-opowiadanie.blogspot.com)


7 faktów:
- Kamila (także jako Kashti)
- Jestem tolerancyjna
- Słucham popu zagranicznego tylk o i rapu tylko polskiego.
- Jestem Mahomie, Selenator, TWFanmily (prisoner), directioner i oczywiście 5SOSfam :3
- idę teraz do 3 gimnazjum
- Mam internetowych przyjaciół w tym kochaną Koneko
- Lashton to mój piąty blog, ale na nowy koncie :)