#~2
Calum
przez ostatnie kilka dni dużo czasu spędzał z Michaelem. Nie miałem mu
tego za złe. Przychodził czasem do mnie, omawiając co się dzieje u niego
i pytał co u mnie. Jednak dziś popołudniu przyszedł na dłużej niż w
poprzednie dni.
- Cal, stało się coś? Jesteś dłużej, nie masz nic z do roboty? Nie
spotykasz się z chłopakiem? - spytałem podając mu kubek z sokiem.
- Nie Lukey, chce dziś z tobą spędzić czas jeśli Ci to nie przeszkadza.
Kiedyś każdy wolny czas spędziliśmy razem więc nie musiał się o to
pytać.
- Luke, chciałem się coś zapytać - Oznajmił upijając połowę zawartości z niebieskiego kubka.
- Słucham.
- Wiesz... Mikey ma zaproszenie na dużą imprezę i jesteś także
zaproszony.
Mój przyjaciel spuścił głowę w dół wpatrując się w dno kubka, jakby to
co się w nim znajduje było najciekawsza rzeczą jaką widział.
- Calum, wiesz przecież, że ja nie lubię chodzić na imprezy.
Odkąd na pewnej imprezie Amelię zaczepił chłopak, który miał ochotę na
małe co nie co, postanowiliśmy nie chodzić na żadne potańcówki i
domówki.
- Tak, wiem, ale pomyślałem, że może kogoś spotykasz...
- Ja nie chcę nikogo spotkać, nie chcę się zakochać. Zrozum to.
- Ale Amelia nie jest jedyną osobą jaką spotkasz. Luke! Czas żyć
przyszłością, nie przeszłością. Założę się, że ona tez kogoś szuka.
- Chyba masz racje...
Ciężko było mi przyznać, że miał racje, ale jednak. Może trzeba
spróbować się rozerwać, trochę rozrywki chyba mi nie zaszkodziłoby zwłaszcza, że siedzę w domu od kilku tygodni nic nie robiąc
szczególnego.
- Zgadzasz się?
- Zastanowię się. A kiedy jest?
Calum wyjął karteczkę z kieszeni swoich spodni i mi ja podał.
- Trzymaj.
Uważnie spojrzałem kto ją organizuje i odłożyłem obok kubka.
- Ben i Trish Shadows? Organizują imprezę u nich w domu?
Ta rodzina miała duży dom z basenem, a rodzeństwo lubiło porządne
imprezy, lecz rzadko zdażało się, żeby zapraszali zwykłych, prostych ludzi.
- Też mnie to zdziwiło, ale napisali, że każdy zaproszony to każdy.
- Jak mówiłem... Zastanowię się Cal.
Przyjaciel przytaknął i odłożył kubek na etażerkę obok kanapy. Zapadła
cisza, która rzadko się pojawiała, bo zawsze był temat do rozmowy.
- Co u Ciebie?
- Wszystko w porządku Luke. Czyżby coś nie tak??
- Nie, tylko zastanawiam się, czy warto tam pójść.
Calum wstał i przykucnął na przeciwko mnie na zbyt bliską odległość - wstałem.
- Czemu wstałeś?
- To nie jest dobry pomysł Cal. - przeczesałem swoje włosy spoglądając
na swoje dłonie.
- Zastanów się Luke i daj mi znać. Pójdę do Mikey'a zobaczyć co u niego, dobrze?
- Dobrze. Miłego dnia Calum.
Objęliśmy się oboje po czym wyszedł, a ja zamknąłem drzwi.
Podszedłem do kubka, z którego pił i sięgnąłem po karteczkę. Miałem niecałe trzy dni do zdecydowania się czy na pewno chcę tam pójść.
Zastanawiałem się i rozważałem za i przeciw.
Mógłbym poznać wiele
ciekawych osób, ale co jeśli będą mi przypominać Amelię?
Mógłbym
spróbować nowych napojów, ale co jeśli się opije i nie będę nic
pamiętać?
Czy warto ryzykować, czy lepiej zostać kolejny dzień w czterech
ścianach?
Chyba najlepiej z problemem się przespać.
________________________________
Cześć ;) Drugi rozdział, trochę więcej przybliżenia, czy ktoś się domyśla co dalej? :)
Nie wiem, kiedy dodam trzeci rozdział , który jest dłuższy od tych dwóch, bo jadę, ale może się uda coś dodać :3 xx
Hej :) Postanowiłam nominować twojego bloga do Libster Award :) Więcej informacji znajdziesz na http://odmarzenpoonedirectionimagin.blogspot.com/ + Zapraszam do komentowania. xx
OdpowiedzUsuńDawaj szybko trzeci :D
OdpowiedzUsuńSNJSSKSNXXJIXJX DAWAJ 3
OdpowiedzUsuńświetnyy!!!! proszeee dodawajj szybko następny
OdpowiedzUsuń