środa, 23 lipca 2014

#~2

#~2
Calum przez ostatnie kilka dni dużo czasu spędzał z Michaelem. Nie miałem mu tego za złe. Przychodził czasem do mnie, omawiając co się dzieje u niego i pytał co u mnie. Jednak dziś popołudniu przyszedł na dłużej niż w poprzednie dni.

 - Cal, stało się coś? Jesteś dłużej, nie masz nic z do roboty? Nie spotykasz się z chłopakiem? - spytałem podając mu kubek z sokiem.
 - Nie Lukey, chce dziś z tobą spędzić czas jeśli Ci to nie przeszkadza.
 Kiedyś każdy wolny czas spędziliśmy razem więc nie musiał się o to pytać.
 - Luke, chciałem się coś zapytać - Oznajmił upijając połowę zawartości z niebieskiego kubka.
 - Słucham.
 - Wiesz... Mikey ma zaproszenie na dużą imprezę i jesteś także zaproszony.
Mój przyjaciel spuścił głowę w dół wpatrując się w dno kubka, jakby to co się w nim znajduje było najciekawsza rzeczą jaką widział.
 - Calum, wiesz przecież, że ja nie lubię chodzić na imprezy.
Odkąd na pewnej imprezie Amelię zaczepił chłopak, który miał ochotę na małe co nie co, postanowiliśmy nie chodzić na żadne potańcówki i domówki.
 - Tak, wiem, ale pomyślałem, że może kogoś spotykasz...
 - Ja nie chcę nikogo spotkać, nie chcę się zakochać. Zrozum to.
 - Ale Amelia nie jest jedyną osobą jaką spotkasz. Luke! Czas żyć przyszłością, nie przeszłością. Założę się, że ona tez kogoś szuka.
 - Chyba masz racje... 
Ciężko było mi przyznać, że miał racje, ale jednak. Może trzeba spróbować się rozerwać, trochę rozrywki chyba mi nie zaszkodziłoby zwłaszcza, że siedzę w domu od kilku tygodni nic nie robiąc szczególnego.
 - Zgadzasz się?
 - Zastanowię się. A kiedy jest? 
Calum wyjął karteczkę z kieszeni swoich spodni i mi ja podał.
 - Trzymaj. 
 Uważnie spojrzałem kto ją organizuje i odłożyłem obok kubka.
 - Ben i Trish Shadows? Organizują imprezę u nich w domu?
Ta rodzina miała duży dom z basenem, a rodzeństwo lubiło porządne imprezy, lecz rzadko zdażało się, żeby zapraszali zwykłych, prostych ludzi.
 - Też mnie to zdziwiło, ale napisali, że każdy zaproszony to każdy.
 - Jak mówiłem... Zastanowię się Cal. 
Przyjaciel przytaknął i odłożył kubek na etażerkę obok kanapy. Zapadła cisza, która rzadko się pojawiała, bo zawsze był temat do rozmowy.
 - Co u Ciebie?
 - Wszystko w porządku Luke. Czyżby coś nie tak??
 - Nie, tylko zastanawiam się, czy warto tam pójść.
Calum wstał i przykucnął na przeciwko mnie na zbyt bliską odległość - wstałem.
 - Czemu wstałeś?
 - To nie jest dobry pomysł Cal. - przeczesałem swoje włosy spoglądając na swoje dłonie.
 - Zastanów się Luke i daj mi znać. Pójdę do Mikey'a zobaczyć co u niego, dobrze?
 - Dobrze. Miłego dnia Calum. 
Objęliśmy się oboje po czym wyszedł, a ja zamknąłem drzwi. Podszedłem do kubka, z którego pił i sięgnąłem po karteczkę. Miałem niecałe trzy dni do zdecydowania się czy na pewno chcę tam pójść. Zastanawiałem się i rozważałem za i przeciw. 
Mógłbym poznać wiele ciekawych osób, ale co jeśli będą mi przypominać Amelię? 
Mógłbym spróbować nowych napojów, ale co jeśli się opije i nie będę nic pamiętać?
Czy warto ryzykować, czy lepiej zostać kolejny dzień w czterech ścianach?
Chyba najlepiej z problemem się przespać.
________________________________
Cześć ;) Drugi rozdział, trochę więcej przybliżenia, czy ktoś się domyśla co dalej? :)
Nie wiem, kiedy dodam trzeci rozdział , który jest dłuższy od tych dwóch, bo jadę, ale może się uda coś dodać :3 xx

sobota, 19 lipca 2014

#~1

Obudził mnie SMS. Przetarłem oczy po czym spojrzałem na godzinę w moim telefonie i otworzyłem wiadomość. Była 9:37 i nowa wiadomość od Cala. Cal to mój najlepszy przyjaciel, nie wyobrażałem sobie co by było, gdyby go zabrakło. Calum chciał się ze mną spotkać. Miał mi coś najwidoczniej ważnego do powiedzenia. Umówiłem się z nim za pół godziny u mnie. Mieszkanie dostałem od rodziców na osiemnaste urodziny, było to kochane z ich strony. Wstałem z łóżka i przeczesałem dłonią włosy i udałem się do łazienki. Chwilę później po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Calum musiał przyjść troszkę wcześniej. Podbiegłem do drzwi i przekręciłem zamek. 
 - Cześć Lukey 
 Przywitał się uśmiechnięty. Na jego twarzy rzadko pojawiał się smutek.
 - Hej Cal - objąłem go ramieniem - wejdź, chcesz się czegoś napić?
 - Nie, dzięki Luke, chodź chce Ci coś powiedzieć. 
Calum rozsiadł się na kremowej kanapie, a ja obok jego.
 - No, Cal mów.
 - Pamiętasz Michaela?
 - No tak, to ten co ostatnio pokazywałeś, że go poznałeś, tak?
Niedawno będąc z Calumem nad naszym ulubionym jeziorem, gdzie lubiliśmy przebywać jako dzieci, on wskazał chłopaka w zielonych włosach. Wyglądał dość zabawnie. Wtedy Cal ostrożnie zakomunikował mi, ze chłopak mu się podoba.
 - Luke? Z czego się śmiejesz?
 - Och. Przepraszam, przypomniała mi się ta sytuacja, kontynuuj.
 - Nom i... 
 Mój przyjaciel się zarumienił, domyśliłem się, że ten chłopak mu się podoba. Kiedy widziałem go ostatnio także zarumienił się, gdy o nim wspomniałem.
 - Jesteście razem? - zapytałem bez zawahania, po czym zakryłem usta.
 - Lukey, nic się nie stało. Tak, wczoraj wieczorem Mikey zapytał mnie, czy mu się podobam, bo chciałby ze mną być.
Przytuliłem Cala w celu pogratulowania. Cieszyłem się jego szczęściem, przynajmniej on znalazł swoją połówkę. Moja, Amelia musiała wyjechać i rozstaliśmy się. Oboje wiedzieliśmy, ze związek na odległość nie wyszedłby nam na dobre.
 - Fajnie, że jesteś szczęśliwy Cal. 

Położyłem dłoń na jego nodze i uśmiechnąłem się patrząc mu w oczy. 
__________________________ 
Dzień dobry! Wracam na nowym koncie, pisząc fanfiction o 5SOS, czego się nie spodziewałam. Wyszło nagle. Mam nadzieje, że ktoś to będzie czytał i chce, żebym pisała dalej ;3
Skomentuj :)

Prolog.

#~Prolog. 

Dwóch pięknych blondynów...





Dwie różne osoby...




Dwie rożne historie...



Oboje siebie pragną...



Jedno opowiadanie...




Witaj w moim pierwszym fanfiction o 5 Seconds of Summer.