niedziela, 24 sierpnia 2014

#~5 and nomination

#~5
Wstając z kanapy, zakręciło mi się w głowie i usiadłem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni. 
Godzina 11:52 i jedna wiadomość. Calum chciał się spotkać. Nie miałem wyboru i go zaprosiłem. Chłopak przyszedł szybko, zrobił sobie sam coś do picia i usiadł obok, kiedy ja leżałem trzymając się za głowę. 
- Boli głowa? - przytaknąłem - Ale mnie bardziej ciekawi co to za chłopak, z którym się wczoraj zabawiłeś. Luke... Nie mówiłeś mi, że podobają Ci się chłopcy... Ty go pocałowałeś...
Pokręciłem głową uśmiechając się i niedowierzając.
- Boże to było piękne. 
- Lukey... Powiedz mi.
- Dobra. Będziesz wiedzieć wszystko. Od początku. Tylko to będzie nasz sekret - usiadłem. - Jestem biseksualny. Pamiętasz nasz przypadkowy pocałunek? To było wtedy, kiedy dowiedziałem, że jednak jestem inny. Kiedy Ty się miziałeś z Michaelem... Mi było dziwnie. Robiliśmy podobnie z Amelią, ale nie była ona jednak chłopcem, tak? Wczoraj miałem okazję poznać siebie. Było mi tak cholernie dobrze Calum! 
Chłopak słuchał uważnie i analizował każde moje słowo i gest. 
- Z czym było Ci dobrze? Nie wiem co przez to mam rozumieć... 
- Co czułeś, kiedy pierwszy raz pocałowałeś swojego chłopaka? 
Przyjaciel się zarumienił i zaśmiał.
- Byłem w niebie. - przyznał
- A ja w jakimś lesie, ale tez jak w niebie! Chciałbym go jeszcze spotkać... 
- Luke się chyba zakochał... - zachichotał Cal. Na co ja uderzyłem go w nogę. Miał chyba racje. - trzymaj, jest znowu domówka albo raczej pool party, jutro - otrzymałem bardzo podobną kartkę co ostatnio - Miałem Cię namówić, ale chyba sam pójdziesz. Myślę, że spotkasz tam go. Jak się nazywa? 
- Wiem tylko, że Ashton. Jest uroczy. 
Czułem jak moje policzki robią się różowe, a mi robiło się gorąco. 
- Mam nadzieje, że mi go przedstawisz Luke. 
Przybliżył się i objął mnie ramieniem, a ja podkuliłem nogi przytrzymując je rękami. Czułem się jak kilka lat temu. 
Oparłem głowę przy szyji Caluma. Słyszałem jego niespokojny oddech - denerwował się. Wyprostowałem się.
- Co jest? 
- Nic. Ostatnio mam ochotę Cie strasznie przytulić, ale coś mnie blokuje.
Byłem na prawdę zdziwiony. Było mi głupio i sam zbliżyłem się, siadając na jego kolanach w celu uścisku. Chłopak objął mnie. 
- Niech Cię nic nie blokuje. Mimo wszystko nadal się przyjaźnimy przecież. Wiemy o tym doskonale, tak? - spojrzałem na jego czekoladowe oczy. 
- Tak. Zapamiętam, dziękuje. Nie chce, żeby relacje przez nasze sympatie się popsuły.
- Nie zmienią się, obiecuję. - przytułem się.
Siedzieliśmy tak przez chwile, kiedy Calum postanowił pożegnać się, ponieważ chciał spotkać jeszcze Michaela. 
- Jutro o osiemnastej? Przyjdziecie po mnie? - dopytałem 
- Tak, pewnie. 
- Dziękuje. 
Pożegnałem go długim przytuleniem i uśmiechem.
~•~
Następnego dnia poszukałem swoich kąpielówek. Nie opinały mnie, były idealne. Wziąłem chłodny prysznic. Przygotowałem sobie herbatę, kiedy zadzwoniła mama. 
- Cześć słońce, mam dla Ciebie zakupy. 
- Zakupy? Skąd wiedziałaś? Domyśliłaś się?
- Tak synku. Ty byś chyba zginął beze mnie. Przywiozę Ci je niedługo.
- Dobrze, dziękuje. Kocham Cię mamo.
Miło było, że mama o mnie pamiętała. Wie co mi potrzebne. 
Skończyłem dopijać herbatę i umyłem szklankę, kiedy mama zawitała pogodnie ściskając mnie. Pomogłem jej z przeładowanymi reklamówkami. Po rozłożeniu produktów na miejsca usiadłem z mamą na kanapie i przyniosłem jej szklankę z wodą. 
- To co u Ciebie słychać? - spytała.
Nie chciałem jej wszystkiego mówić, ale mój rumieniec prawie odkrył sekret, który wiedział tylko mój przyjaciel. 
- Wszystko w porządku. 
- To dobrze, a co z Amelią? Co u niej?
- Nie wiem. Nie utrzymuje z nią już kontaktów. Po za tym szukam nowej miłości. 
- Szkoda Luke. Sympatyczna była. 
Pokiwałem tylko głową i spojrzałem na zegar. Szybko mijał czas. Było kilka minut po drugiej. 
- Umówiłeś sie gdzieś? 
- Hmm... Tak mamo, wychodzę z Calumem. 
- Gdzie i po co?
Nadopiekuńczość mamy czasem mnie wkurzała, ale powiedziałem jej dla świętego spokoju.
- Mamo...nie jestem już dzieckiem... Do znajomych. 
- No dobrze. To ja zaraz pójdę, a Ty się przygotujesz. 
Mama dopiła wodę, zabrała swoje drobiazgi i zbierała się w stronę drzwi. 
- Baw się dobrze, trzymaj się Luke. 
Pocałowałem mamę w policzek. 
Na pewno się będę dobrze bawił - powiedziałem w myślach.
Zamknąłem drzwi i zaczęłem się brać do roboty.
~•~
Otwierając drzwi stali tam już chłopcy. Przywitałem się i ruszyliśmy. Byłem pewny siebie. Miałem nadzieję, że zobaczę tam Asha, chciałbym. 
I tak się stało. Kiedy weszliśmy przez dom do ogrodu zauważyliśmy się oboje. Miał dziś na głowie czerwoną bandamkę, co dodawało mu ostrego charakteru. Podszedł do mnie, zahaczając przy tym do stołu, gdzie stało mnóstwo puszek i butelek z piwem i pustych. 
- Cześć. 
Powiedział Ash wręczając mi butelkę w dłoń i zbliżył się do mnie lekko ustami muskając moją szyję.
- Cześć, tęskniłem. 
Otworzyłem piwo i wypiłem połowę. 
- Idziesz ze mną? - spytał 
- Gdzie? 
Po raz kolejny złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Znajdowaliśmy się kilka kroków od basenu. Chłopak zaprowadził nas pod hamak i usiadł zapraszając mnie przy tym. Siedzieliśmy na przeciwko siebie ze skrzyżowanymi nogami, kołysząc się na boki. 
- Urocze miejsce. - odezwałem się patrząc jak gwiazdy pomału pojawiają się na niebie.
- Wiem... Luke? Chciałbym Ci coś powiedzieć. 
- Dobra, słucham. - odwróciłem głowę w jego stronę, patrząc w jego błyszczące oczy.
- Kiedy zobaczyłem Cię jak wchodzisz do tego domu, już skupiłeś moją uwagę. Nie mogłem przestać Cię obserwować. Chciałbym, żebyś wiedział..., że podobasz mi się, kocham Cię Luke... 
Blondyn odwrócił głowę. 
- Hmm... Nie wiem co Ci powiedzieć, ale... - przekręciłem jego głowę w mają stronę i zamykając oczy pocałowałem go. - Ta odpowiedź chyba jest jedno znaczna Ash - zachichotałem. 
- Powtórzymy to? - spytał zarumieniony. 
- Jasne...
Sięgnąłem obiema dłońmi jego twarz, zamknąłem oczy i pochyliłem się w jego stronę. Chłopak drgnął i przysunął się do mnie. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej nachalne. Nasze krocza się o sobie otarły dając znak w postaci niewielkiego jęku prosto w usta. Pragnąłem tego. Obawiałem się, że obaj spadniemy. Usiadłem na jego podbrzuszu, przestając go całować. 
- Chce jeszcze, Luke...
Zrobił niezadowoloną minę. 
- Ludzie będą się zaraz na nas patrzeć... Może później...?
- Ugh... 
Chciałem nadal dotykać jego ciała, ale wiedziałem, że w krótce ktoś zainteresuje się nami - całujących się mężczyzn. 

Wstałem i przyniosłem nam kolejne butelki. Usiedliśmy przy basenie i ściągliśmy ubrania, patrząc jak kilka osób wskakuje do wody. Trzymałem jedną dłonią piwo, a drugą miałem na kolanie Asha. Kiedy upiliśmy ostatni łyk odłożyliśmy butelki w bok i wrzuciłem Ashtona do basenu po czym sam wskoczyłem. Chlapnąłem wodą chłopaka, a ten odegrał się tym samym. Zbliżyłem się do niego i zmoczyłem mu całe włosy, które opadły mu na oczy mimo bandamy. Zgarnąłem mu je, a na twarzy miał uśmiech z uroczym dołeczkiem. Wpatrując się nagle nasze usta się złączyły w słodkim pocałunku. W tej chwili myśleliśmy o sobie, a nie o tym co myślą inni, czy patrzą się na nas... Liczyliśmy się tylko my, że jest mi dobrze w jego ramionach.
________________________________
Przepraszam za błędy, w końcu dodaje rozdział :) Ciągle zapominałam, ale proszę.

Nominacja.
Nominuję tylko http://angel-calum-fanfiction.blogspot.com , bo nie znam innych a poza tym nie czytam :)
Dziękuję za nominację od: Larreh (http://michael-and-luke-opowiadanie.blogspot.com)


7 faktów:
- Kamila (także jako Kashti)
- Jestem tolerancyjna
- Słucham popu zagranicznego tylk o i rapu tylko polskiego.
- Jestem Mahomie, Selenator, TWFanmily (prisoner), directioner i oczywiście 5SOSfam :3
- idę teraz do 3 gimnazjum
- Mam internetowych przyjaciół w tym kochaną Koneko
- Lashton to mój piąty blog, ale na nowy koncie :)



środa, 13 sierpnia 2014

#~4

#~4
Wczorajszy dzień minął mi przed telewizorem. Dziś jednak się pozbierałem. W końcu była domówka u Shadowsów. Zajrzałem do kuchni przypominając sobie, że nie ma nic w niej prócz mebli. Nie miałem ochoty na fast food'y, tym bardziej spotkać wczorajszego dostawce. Ubrałem się i wyszłem do sklepu za rogiem. Kupiłem mleko i płatki. Przygotowałem śniadanie. Następnie spojrzałem do szafy, przeglądając każdy wieszak po kolei. Znalazłem granatową koszulę i czarne przetarte na kolanach spodnie. Ułożyłem włosy do góry i spojrzałem w lustro. Może być - pomyślałem. Ogarniając ubrania dostałem SMS od Cala, który napisał, że będzie niedługo. 

~•~ 

Przyszły gołąbki i poszliśmy w stronę domu, gdzie miała się odbyć moja pierwsza impreza od paru lat. Oboje mieli długie ciemne spodnie i koszulkę z krótkim rękawem. Już dwie ulice dalej było słychać głośną muzykę. Kiedy weszliśmy przez obszerne drzwi widziałem tylko zamazane postacie, czuć było alkohol i papierosy. Nie przepadałem za tym. Oparłem się o ścianę obok, kiedy chłopcy poszli w głąb domu, życząc mi udanej zabawy. Po jakiś 15 minutach stania zauważyłem jak przez pewien czas ktoś patrzył się na mnie, obserwował mnie, czułem wzrok tej osoby na mnie. Rozglądłem się wokoło. Znalazłem. Chłopak siedzący na niedużej sofie niedaleko mnie trzymał butelkę piwa gapiąc się na mnie.
Gdzieś go widziałem... - zamyśliłem się. Wziąłem butelkę obok i wyszłem przed dom. Nagle poczułem na ramieniu czyjąmś dłoń. Należała do tego samego chłopaka co mnie obserwował. 
- Mogę sie dosiąść? 
- Hmm... Jasne. 
Upiłem kolejny łyk z butelki i spojrzałem na niego. Tak, to ta sama osoba co była wczoraj u mnie. 
- Znam Cię. Byłeś u mnie wczoraj. 
Mężczyzna przytaknął. 
- To tylko do wczoraj, nie martw się, potrzebowałem pieniędzy, ale już tam nie pracuje.
Rozmawiałem z nim przez pewien czas poznawając go bardziej. Wyglądał lepiej niż ostatnio, a jego głos był pewniejszy. Zbliżała się późna godzina, a muzyka była głośniejsza niż przed przyjściem. Po chwili słychać było syreny policyjne. 
- Chodź. 
Chłopak złapał mnie za nadgarstek i pociągnął przed siebie prowadząc przez ogród ąż za dom. Widać było, że niektórzy byli wypici albo wzięli jakieś środki odurzające. Nagle chłopak przycisnął mnie do drzewa. Byłem w szoku, nie wypiłem dużo. Wyrzucił obok pustą butelkę doklejają się do mnie. Nagle poczułem smak jego ust, które mi się nie marzyły. Odwzajemniłem każdy jego nachalny gest. Pchnąłem biodrami przed siebie ocierając się o niego. Chłopak warknął lekko uśmiechając sie przez pocałunek. Nie byłem pijany, a jednak dałem się ponieść. Miał takie usta, którym nie mogłem się oprzeć. 
Tak, jestem biseksualny i nikt tego nie wiem prócz mnie. Dowiedziałem się o tym, a raczej przekonałem, doświadczając to z Calumem, kiedy byliśmy mali w piaskownicy niechcący zderzyliśmy się głowami przy czym nasze usta dziwnie się dotknęły. Od tamtej pory czułem coś do przyjaciela, ale zapomniałem o tym z latami. Nie chciałem psuć miedzy nami relacji. Cóż, ale nie tylko ja okazałem się odmieńcem...
Chłopak patrząc mi w oczy zaczął rozpinać moje spodnie. Złapałem jego dłonie reagując przecząco do jego czynów. Nie miałem ochoty na to.
- Nie wydaje Ci się, że za krótko się znamy? Ja nie jestem na jedna noc, kochany. 
- Tak, ale odkąd Cie zobaczyłem wtedy w drzwiach... 
Blondyn znowu miał tą niewinną minę i głos. Znowu był taki uroczy. Dotknąłem jego policzka i pocałowałem jego usta. 
- Też nie mogłem o tobie zapomnieć. Miałeś coś takiego w sobie.
Oboje mieliśmy uśmiech na ustach dopóki nie usłyszeliśmy mojego telefonu. Odebrałem.
- Słucham? 
- Gdzie jesteś Luke? Szukam Cie od pół godziny. 
- Już idę. 
Zakończyłem rozmowę z Calumem.
- Musisz iść Luke?  
Spytał. 
- Tak. Jak właściwie masz na imię? 
- Ashton. 
- Ash, wrócimy się razem, ok? 
Wracając chłopak złapał mnie pod rękę. Ashton opierał swoją głowę na moim przedramieniu. Będąc pod ogrodem wzrokiem znalazłem swojego przyjaciela patrzącego na nas ze zdziwioną miną. 
- Yym... Kto to? 
- Wiesz, to długa historia. Chciałbym wrócić do domu Cal. 
Odwróciłem się w stronę blondyna i pożegnałem lekkim pocałunkiem.
- Dobranoc Ash. - szepnąłem mu do ucha
- Dobranoc skarbie, mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy.
Pokiwałem głową i odszedłem za Calumem.

Wracając do domu myślałem nad sytuacja, którą dziś przeżyłem. Instynktownie dotknąłem ust. 
- Luke? Coś Ty z nim robił? 
- Nic. Nie ważne. 
Czułem jak moje policzki zaczynały się rumienić i odwróciłem twarz. 
- Dobrze, kiedyś nam powiesz...- zaśmiali się.
W drodze powrotnej nie wymieniłem więcej zdania z żadnym z nich. Krocząc za nimi poczułem lekki wiatr. Jak na 2 nad ranem było dość ciepło. Chłopcy odprowadzili mnie do domu. Kiedy tylko byłem już w domu ściągnąłem buty i położyłem się jak długi na kanapie zasypiając, mając wszystko gdzieś...
___________________________________
Tyle na dziś... dość długi jak na mnie wyszedł. Mam nadzieję, że zastanę jakiś komentarz choćby anonimowy z podpisem ;)) Do zobaczenia.

środa, 6 sierpnia 2014

#~3

#~3 
Następnego dnia, gdy wstałem przepłukałem twarz chłodną wodą. Dzisiejszy dzień należał do jednych z najgorętszych tego lata. Kiedy przyszłem do pokoju mój telefon wibrował na półce obok łóżka. Na ekranie wyświetlił się Calum. Nie chętnie odebrałem. Nie miałem ochoty rozmawiać w taką pogodę, ale jednak odebrałem.
- Słucham.
- Cześć Lukey. Możemy wpaść? 
- My? Znaczy kto?
- No ja z Michaelem.
- Przepraszam, zapomniałem. Ach, pewnie.
Zdarzało mi się to... zapominałem, że Cal kogoś znalazł upragnionego, obiekt jego westchnień, od którego rumienił się, a jego policzki wyglądały słodko jak buraczki.
- Kupiliśmy coś na ochłodę. Będziemy niedługo. Do zobaczenia.
Po zakończonej rozmowie odłożyłem telefon na miejsce i przebrałem się w krótkie spodenki. Zdałem sobie sprawę, że z chłopakiem mojego przyjaciela jeszcze nie rozmawiałem. Zacząłem się trochę denerwować, bo nie chciałem czegoś głupiego powiedzieć, żebym później żałował. Przekręciłem zamek drzwi i usiadłem na kanapie, na moim ulubionym miejscu, kiedy do drzwi zaczął pukać i dzwonić jednocześnie Calum, który ostatnio ma zwyczaju tak robić. Byłem zbyt leniwy, żeby wstać i krzyknąłem głośno, że są otwarte. 
- Dzięki. 
Odpowiedział poirytowany Calum, który niósł duże pudełko lodów. Za nim szedł chłopak, tym razem w blond włosach delikatnie zaczesanych, które pasowały do niego moim zdaniem.
- Cześć Luke, miło Cie widzieć.
- Witaj Mike, mnie również. Usiądź.
Wskazałem na miejsce obok, ale za nim chłopak zdążył podejść Calum postanowił go zawołać. Mój nowy kolega na prośbę swojego partnera poszedł mu pomóc. Oparłem sie łokciem na poduszce, kiedy wparadowali do salonu z paroma zimnymi napojami i dużymi miskami lodów owocowych z bitą śmietaną. Szybko sie skończyły, odłożyłem miskę obok i otworzyłem butelkę wody. Michael położył sie na udach Caluma, a on bawił sie jego włosami. To dość śmiesznie wyglądało, gdyż nigdy nie widziałem dwóch chłopców w takiej sytuacji. Z trudem powstrzymałem śmiech zatykając buzię butelką.
- Luke... Zastanowiłeś się? 
Zapytał się przyjaciel bardzo leniwym głosem, jakby miał zasnąć. 
Po dłuższej ciszy odpowiedziałem.
- Jeszcze nie. Ja mam czas.
Po chwili zastanowienia, zgodziłem się, co ma być to będzie.
- Calum? Zgadzam się, pójdę z wami, ale wyjdę jeśli mi nie będzie tam pasowało. 
Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Cieszę się. 
- Ja też. 
Spojrzałem na Michaela, który najwyraźniej też cieszył się z mojej decyzji.

~•~

Kilka godzin później obaj wyszli, a ja zacząłem sprzątać. Wziąłem naczynia do zmywarki i wyrzuciłem zbędne śmieci. Moje myśli znowu nawiązały do tematu, czy dobrze zrobiłem, że pójdę tam z nimi.
Dlaczego ja się nad tym ciągle zastanawiam?! Przestań Luke - krzyczałem w myślach.
Były godziny wieczorne, a sen na razie był mi zbędny. Włączyłem jakiś film, przyniosłem koc i poduszkę, układając się na kanapie. Nie wiedziałem, kiedy powieki zamknęły mi się i zasnąłem przed telewizorem. 

Rano, gdy otworzyłem oczy, nie miałem ochoty wstawać. Nie miałem nic do zrobienia, a tym bardziej do załatwienia. Przewróciłem się na plecy podkładając sobie rękę pod głowę i przecierając oczy. Spojrzałem z ciekawości na zegar wiszący nad ekranem. Wstałem wcześniej niż zwykle. Przytuliłem się do kawałka koca. Usłyszałem jak mój brzuch woła jedzenie. Zajrzałem do lodówki - mleko, jajka i kiełbasa. 
W innych szafkach także pustka, a ja robiłem się coraz bardziej głodny. Spojrzałem jeszcze raz na lodówkę. 
Na jej drzwiach przypięta magnesem z pingwinkiem ulotka pobliższej pizzerii. Zaglądnąłem do portfela - myślę, że starczy na mała pizzę dla mnie. Chwilę później trzymałem telefon i wystukiwałem numer. Moja pizza miała dojechać za 15 minut więc wziąłem i lekko się ogarnąłem, żeby nie straszyć.
Dostawca przyjechał 10 minut później niż przewidywał czas. 
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. O to pana zamówienie. - chłopak zaczął się tłumaczyć wyciągając pudełko z torby.
Mój dostawca był wysoki, ale niższy ode mnie, miał blond włosy i dość dobrze zbudowany. Był taki niewinny. Podałem mu pieniądze i zabrałem pizzę dziękując mu. 
Jedząc co jakiś czas myślałem o doręczycielu. Chłopak miał coś w sobie, że nie mogłem zapomnieć o nim.
Luke, wczoraj o imprezie myślałeś, a dziś o chłopcu, czas przestać - mówiłem sobie w myślach.
_________________________
Myślę, że wyszło dobrze. Nareszcie macie trzeci rozdział :3
Chciałam Wam naprawdę bardzo podziękować!
W ciągu 2 tygodni jest tutaj ponad 1000 wejść! Dziękuję!
Prośba do anonimów - podpisujcie się chociaż imieniem :))